Do tego należałoby dodać książki z kręgu science fiction, na przykład utwory Urszuli K. Le Guin, oraz filmy, których bohaterami są uczeni, na przykład dzieła Krzysztofa Zanussiego. Żadne z tych dzieł, nawet tak znaczące jak Zycie Galileusza Brechta, nie osiągnęło najwyższej rangi artystycznej, żadnego z nich nie można postawić obok Zbrodni i kary czy Lorda Jima. Kronikarze twórczości naukowej często byli dość przeciętni.Dla pełności obrazu chciałbym wspomnieć o biografiach uczonych. Napisano ich dużo, może nawet zbyt dużo. Już za życia Einsteina wydano siedem książek poświęconych jego twórczości. Ostatnio ukazały się kolejne biografie.Wiele pisano również o innych luminarzach nauki, takich jak Galileusz, Newton, Planck.
Znalazłeś się tutaj dzięki poniższej frazie kluczowej: